środa, 28 kwietnia 2010

trochę zaległości...

Problemy z dostępem do netu i mnie dopadły. Tego posta zamieszcza dzięki grzeczności....
Nadrabiam więc zaległości z pisaniem i czytaniem. Piątek miałam bardzo udany.Po pierwsze z poczty odebrałam przesyłkę od Cerie która zawierała właśnie ten notesik. Bardzo się zdziwiłam gdy na jej blogu zobaczyłam opublikowane zdjęcie ale bez słowa komentarza. Teraz wiem już dlaczego. Przesyłka zawierała rónież przydasie w formie koralików, cekinów, gotowych listków . Kasia sprawiła mi bardzo dużo radości, tym bardziej,że wygrała u niej ciche candy, którego nie ogłaszała. Tu jest cała historia opisana. Kasiu jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za tę niespodziankę.
Po drugie , razem z osobistym małżonkiem i córką byłam na koncercie Beltaine. Przyjemność była dwojaka, jako z samej bytności i możliwości słuchania na żywo,a po wtóre dzięki córce. Obserwowanie jak żywo reaguje na to co się dzieje na scenie, klaska, przytupuje, że jest zainteresowana i nie nudzi się dało mi wiele radości. Cieszę się interesuje ją muzyka inna od tej popularnie puszczanej przez stacje radiowe. Widzieć banana na jej twarzy po zakończonym koncercie - bezcenne.
Na niwe ogrodniczej wydałam wojnę mleczowi i podagrecznikowi.I nie sądźcie ,że rośliny są na przegranej pozycji. Wkońcu to ja poległam w momencie gdy mój sprzęt kopiący odmówił współpracy i dokonał podziału na czynniki pierwsze. A tak poprostu to "ulotnił" się najzwyklejszy gwóźdź łączący trzonek z wytworem branży metalowej. Sprzęt trafił więc so serwisu , czytaj osobistego małżonka.
Jeśli chodzi o frywolitkę to nabyłam kordonek cieniowany i nim rozciełam kciuka prawej dłoni i zgubiłam igłę w środku komunikacji miejskiej machnełam sobie kwiatka. Na ciąg dalszy przyjdzie poczekać aż mi się palec wygoi. Ot co.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

wiosna i frywolitka...

Odrobina kolorów i zapachów wiosny. Biały dywan z gęsiówki kaukaskiej, reszta roślin znana.
Zdjęcie bardzo szybko stało się historyczne. Po chwili głównym kwiatem na rabacie była Ruda, która polowała na motyle i pszczoły. Nie wszystkie kwiaty przeżyły tę znajomość, niestety.
Frywolitkę męczę nadal. To coś powstało przez przypadek. Jak się zorientowałam w pomyłce to szkoda mi było pruć do samego początku roboty. Ale chyba znajdę i dla takiego tworu zastosowanie. Nie jestem przekonana co do połączeń  łuczków. To się skręcają , to się robią odstępy. I tak źle i tak niedobrze. Dochodzę też do wniosku, że łączenie oglądania telewizji i zaplatania nici na igle ,jeśli chodzi o mnie, to nie za bardzo idzie w parze, przynajmniej na tym etapie moich umiejęności.
Obeszłam 3 pasmanterie i nawet w jednej wiedzieli co to igła do frywolitek ale i tak nie mieli więc męczę się nadal na igle do szycia. 

wtorek, 13 kwietnia 2010

Frywolitki igłowej uczę się dalej....

No to frywolita nr dwa. Przeanalizowałam poprzednie "dzieło" , bo nie dawało mi spokoju i znalazlam  błędy .Wydaje mi się,że dwa z nich udało mi się wyeliminować ale nadal nie jest idealnie.Zmieniłam kordonek, niestety nie wiem jakiej jest nazwy, ale zdecydowanie lepszy niż senchurka i w trakcie pracy było to odczuwalne. Jaka ulga, nie skręca się, a  słupki wyglądają jak należy.
Trzeba było palce zająć.....

sobota, 10 kwietnia 2010

Nie mamy prezydenta....

Wieczny odpoczynek...... dla tych ,którzy zginęli

czwartek, 8 kwietnia 2010

samotna podkładka...

Pierwszy prototyp podkładki dla miłośnika motoryzacji. Dość luźna intepretacja na temat kabrioletu. Córka stwierdziła,że gdyby koła przyszyć z drugiej strony i wyciąć dach to byłby autobus.Hmmm, coś w tym jest....
Cieszę się ,że nowe osoby ujawniają się na moim blogu.Nie wszystkich mogę poznać , bo mają zablokowany profil.Szanuję ich decyzję. Ze zmian jakie wprowadziłam to zlikwidowałam konieczność wpisywania literek przy dodawaniu komentarza.O tyle roboty mniej. Od tego czasu minęło już kilka dni i nic złego się nie dzieje.
Do frywolitek wrócę ale jak nabędę odpowiedni kordonek zgodnie z zaleceniem Aty.

wtorek, 6 kwietnia 2010

staram się nauczyć czegoś nowego

Święta przeleciały tak szybko, za szybko ech....
Jako, że bardzo podobały mi się frywolitkowe koronki, a Ata była tak miła i zamieściła kursik ich robienia postanowiłam i ja spróbować. Na początku mało ze złości blatu biurka nie pogryzłam bo mi nie szło.No nitka mi się wcale nie plątała. W końcu coś mi się udało udziobać ale czy to frywolitka jest , mam duże wątpliwości. Robiłam zwykłą igłą, kordonek mi się skręcał, całość zresztą też. Sztywne nie jest więc pewnie naknociłam.
a przy okazji piękny wisior jest u  art-Kasji do 26,04,2010
Uzupełnienie postu po kilku godzinach o zdjęcia (z ich jakości nie jestem zadowolona)
Ata,że nici są marne to wyszło mi już w trakcie pracy, ale w najbliższej pasmanterii takie tylko pani miała, a i tak na marginesie twierdziła,że są bardzo dobre. Odnoszę jednak wrażenie,które zamienia się w pewność,iż owa pani ma wszystko w swoim sklepie super i najlepszej jakości... Teraz już wiem jakich nici nie kupować. Znowu się czegoś nauczyłam. O

piątek, 2 kwietnia 2010

Wesołego Alleluja !!!

Życzę Wszystkim rodzinnych, zdrowych, spokojnych Świąt Wielkanocnych
aby było się z kim dzielić święconym jajeczkiem

czwartek, 1 kwietnia 2010

W końcu i u mnie coś świątecznego....

No i popełniłam pierwszego szydełkowego stworka. Padło na kurczaka choć gotowy przypomina mi stracha na wróble z bajki Bob budowniczy. Ciekawe dlaczego ?
Do tego całe stadko kaczuszek. Powstały metodą prób i błędów, bez schematu i mimo najszczerszych chęci nie są jednakowe. Zresztą nie wszystkie robiłam żółte. Będąc u przyjaciółki na ploteczkach (taki był główny cel wizyty, oj dawno się nie widziałyśmy ) spytałam ją czy nie ma jeszcze kordonka, no i okazało się ,że zachował się jeszcze motek w śliczny w pistacjowym kolorze. I kto powiedział,że kaczuszki nie mogą być w odcieniach około zieleni ? Z czerwonymi kokardami wyglądały ślicznie. 
Ananasowe jajka .Wzór zaczerpnięty z zaprzyjaźnionego bloga.