Szyjąc tildę z poprzedniego posta mój wzrok padł na kawałek różowej tkaninki. Nie bardzo wiem co to jest za materiał (dostałam kupon materiału w prezencie), w każdym razie jest miękki i nie snuje się. Z tego kuponu uszyłam córce płaszczyk gdy miała jakieś 3 latka. Ale odbiegam od tematu. Po szyciu zostały mi ścinki. Jeden "poszedł " na konia na etui na ekierki, z drugiego zrobiłam igielnik / i już ze sto razy powtarzałam sobie,że jest za mały i przydał by się nowy, większy, tylko jakoś te igielniki co zrobiłam jakoś się rozeszły/, a z trzeciego piórnik typu jamnik.
No i znowu odbiegłam od wątku. Więc ten kawałek kształtem przypominał nieregularny romb.
pytanie : Kto lubi różowy kolor ? (faktycznie jest bardziej intensywny niż na zdjęciu)
odpowiedź : małe dziewczynki
pytanie : kto jest tą małą dziewczynką?
odpowiedź : moja siostrzenica
pytanie : co można dla niej uszyć?
odpowiedź : hmmm, myszkę
Wiedziałam więc co chcę uszyć i komu.Odłożyłam nieskończoną lalkę i zrobiłam papierową formę ( papier z koperty, która już list przyniosła ).Tu jednak pojawiła się nowość. Mianowicie to papierową formę musiałam dopasować do materiału , a nie materiał do formy. Przycinałam aż uznałam, że wystarczy mi materiału, dlatego też mysz odbiega nieco od pierwotnego pomysłu.Materiał w 100% został zużyty - absolutne resztki poszły na uszy. Gdy jej napchałam brzuszek i popatrzałam na fizjonomię to zrodziła się we mnie wątpliwość czy bardziej jest to mysz czy kot? Ale chyba bardziej mysz niż chomik.
Dziękuję bardzo za pozostawione ślady waszej bytności w formie komentarzy. Ciesze się ,że dzielicie się ze mną swoimi przemyśleniami i doświadczeniem. Uwielbiam je czytac.