niedziela, 29 maja 2011

lawendowy prezent...


Na prezent dla siostry kupiłam lawendę. Stała sobie w osłonce w formie emaliowanego wiaderka z porcelanowym (?), malowanym uchwytem. Wiaderko w kolorze,hmm mlecznym. Jednak całość jakaś taka mdła mi się wydawała. Postanowiłam więc całość ożywić. Posłużyłam się  rafią w wiosennie zielonym odcieniu. Zaraz całość lepiej wyglądała.Niby niewielki dodatek ,a jednak daje efekt. Zdjęcie tego nie oddaje. Lawendę będzie można wysadzić na rabatę, a wiaderko wykorzystać  jako pojemnik na  kredki. A może na coś jeszcze ?
Robótkowo w zasadzie nic nie powstaje. W ogrodzie rozpoczęłam sezon prac. Osunęłam mi się ziemia nad warzywnikiem i robię teraz kamienne tarasy. Będzie na nich miejsce na kwiaty i na kamienie, które mam nadzieję powstrzymają osuwającą się ziemię.
Miło mi powitać nowych obserwatorów. Niestety nie wszystkich mogę poznać........
Dużą radość sprawiają mi pozostawione przez Was komentarze, miło wiedzieć ,że to co piszę jest czytane.

*********
Będę gryźć, problem blogowy dopadl i mnie, nie mogę zamieszczać komentarzy
na Waszych blogach, wrrrr........


piątek, 20 maja 2011

róża, może być i taka....



....haftowana haftem maszynowym. Ja, tak tą technikę nazwałam ale nie jestem przekonana o jej fachowości.
Co jest potrzebne? Maszyna do szycia, taka stara , na pedał, z której trzeba wymontować stopkę i ząbki transportujące tkaninę, tamborki (oj dobre muszą być !!!) ,cienkie nici ( np jedwabne), pewne dłonie i duuużo cierpliwości.
 Wzór pochodził z gazety i tak był kolorystycznie zestawiony. W ramach ćwiczeń zrobiłam go dawno temu na lnianej ścierce o dość grubym splocie. Pewnie, że teraz są maszyny haftujące wspomagane komputerem, które robią idealne i powtarzalne hafty, ale kiedyś tego nie było. Osobom, które przekazały mi swoją wiedzę w tej dziedzinie o takich udogodnieniach się wówczas nie śniło. Jednak to właśnie te dzieła, wykonane przez człowieka są jedyne w swoim rodzaju. Owszem, aby wykonać powtarzalne hafty też trzeba wiedzieć jak to zrobić ale.....one wszystkie takie same.



środa, 4 maja 2011

frywolitkowe kolczki..... prawie


..... bo jak bigle będą miały to wówczas kolczykami będą.
Zrobione zostały z myślą o pewnej, bardzo ciepłej osobie. Schemat wymyśliłam sobie sama ale pewnie odkrywczy nie jest. Mam nadzieję,ze się spodobają. Dziergane z żółtej, cieniowanej senchurki.

#########

Człowiek sobie planuje , a Pan Bóg koryguje. I tak:
- zaplanowałam sobie prace w ogrodzie, rozpoczęłam je i ....przeziębienie mnie zmogło.
- zaplanowałam sobie wyjazd, z wyjazdu nici.
- operator mojego neta nie był uprzejmy odświeżyć limit transferu i w związku z tym czytanie Waszych blogów, pozostawianie komentarzy zostało w planach.
Dopiero rozmowa telefoniczna z działem obsługi klienta, grzeczna acz baaardzo zdecydowana przyniosła efekt. Forma pisemna była bez odpowiedzi. No nic, każda sytuacja ma swoje plusy i minusy.