miałam wielki problem jak je spakować, wersji było kilka, ostatecznie stanęło na kartonie, zielonej bibułce, celofanie, rafi i kukurydzy...
musi wystarczyć...
Ale, ale plany planami,a życie życiem.
Przytrafił mi się wypadek narciarski. Szybki młodzian wyhamował na mnie. Efekt : rozcięta noga, potłuczone kolano i bark i łokieć. Życie uratował mi kask, bo fruwająca narta trafiła mnie w głowę na tyle solidnie, że miałam tylko mdłości. Ale jest i plus- był ratownik GOPR, który udzielił mi pomocy (wiem komu 1% podatku dam), a badanie tomografem miałam po zaledwie 2 godzinach czekania.
Jednak zmartwienia w oczach bliskich nie chciałabym już widzieć.
Pozostaje mi apelować to tej małej grupy, która w kaskach nie jeździ- kupcie bo warto !!!
Gwiazdki czy serwetki są cudne, a opakowanie jakie do nich zastosowałaś wydobywa jeszcze ich urodę. Całość wygląda bardzo atrakcyjnie. A co do wypadku, to miałaś ogromnie szczęście. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPięknie opakowałaś śnieżynki! Swietna paczuszka.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że uszłaś z kraksy w sumie bez szwanku. Dobrze, że ratownik był na miejscu, że w tomografii nic nie wyszło. Szczęście! Ja tylko spadłam z roweru (1,5 roku temu) i złamałam rękę w barku. O takiej kraksie nie chcę myśleć!
Zdrowia i jeszcze raz zdrowia!