Powiadają, że człowiek jest kowalem swojego losu. Ale dość często los jest kowalem, a człowiek kowadłem.
sobota, 5 grudnia 2015
powrót do aniołów z masy solnej ale...
po raz pierwszy z cynamonem Zainspirowała mnie Wioleta , która robiła świeczniki z takiej własne masy. No i ja też miałam w planie te świeczniki ale wyszło jak widać.
Miałam wątpliwości ale faktycznie pachną. Martwi mnie tylko fakt, że jeśli nie zabezpieczę je lakierem to wilgoć da im radę. Czyli albo zapach albo trwałość. Cyba,że jest jakieś inne rozwiązanie.
Robiąc zdjęcie zobaczyłam, że 1 anioł nie ma dziurek do zawieszki. Wymyśliłąm, że tylko spakowanie w pudełko może go uratować.
Dziękuję za rady dotyczące poprzedniego wpisu!
No i nie ma jak kocie życie...
Etykiety:
anioły,
coś co sama tworzę,
kotka,
masa solna,
ozdoby,
świąteczne klimaty
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne anioły :)
OdpowiedzUsuńOj, ale śliczne anioły :)) Ja bym poświęciła zapach, żeby zachować je na dłużej :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Urocze aniołki Kasiu. Ja bym je jednak polakierowała, szkoda żeby się zniszczyły.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli.
Urocze aniołki ;)
OdpowiedzUsuńJestem fanem takich aniolow...
OdpowiedzUsuńRewelacyjne:)
Piękne aniołki!!! Kociak przeuroczy!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
aniołki cudne - uwielbiam takie cudeńka a w sprawie trwałoðci nie pomogę - nie robię prawie nic z takiej masy - buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńAniołki urocze i mają piękne sukieneczki, a na nich cudne serduszka. Szkoda by było aby zwilgotniały. Mnie się tak stało z serduszkami. Ale robiłam je nad morzem i wigoć natychmiast je złapała. Było to w Anglii, a tam wilgotno co nie miara! W moim domu nie są lakierowane i wilgoci nie chwytają. Obdarowane osoby także mają je w stanie nienaruszonym. ha ha! To Ci pomogłam:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.