poniedziałek, 19 października 2009

racuchy zwane też jabłkami w cieście

To już chyba ostatnie racuchy w tym roku. Jak będzie w przyszłości , nie wiem. Drzewo z którego brałam jabłka jest bardzo stare. W dodatku atak zimy tej jesieni złamał jabłonce dwa duże konary. Oj, szkoda. A nie każde jabłka się do tej potrawy nadają . Muszą być kwaśne. Do tego mleko, jajko, sól i mąka. Posypane cukrem i cynamonem, pachnące to uczta dla podniebienia.

Jak niewiele człowiekowi do szczęścia potrzeba.

7 komentarzy:

  1. Ale mi smaka narobiłaś...
    Pozdrawiam.

    P.S.Pytałaś o lalki... Moje Tildy mają 54 cm.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie racuchy :)) Robiły je moja Babcia i Mama :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Inno, wodzę ,że w dużych rozmiarach chodzisz. Są naprawdę duże.
    Elle, dziękuję za pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja...? Ja malutka jestem... taka chudzinka ze mnie... :D
    A tak poważnie to... Taki zrobiłam pierwszy wzór i cały czas się jego trzymam... Tildy za to pięknie prezentują się na stojaczku lub wisząc na ścianie. Dopiero wówczas widać ich wielkość i urok...

    OdpowiedzUsuń
  5. zupelnie zapomnialam ze jest cos takiego jak racuchy,musze zrobic :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, zapomni człowiek cudzysłowia wstawić i już jakąś gafę popełni ;-) Inno, jak masz dopracowaną formę to nie dziwię się ,że się jej trzymasz.A co do uzmysłowienia sobie Tildowych wielkości, to ,hmmm, o człowiek, jak na świat przychodzi to mniej więcej tyle mierzy.
    Co do racuchów to zachęcam, zrób koniecznie !

    OdpowiedzUsuń
  7. Racuchy robię co jakiś czas dzieciom. Uwielbiają je... Ja zresztą również...

    OdpowiedzUsuń