piątek, 23 sierpnia 2013

mój frywolitkowy projekt





Uświadomiłam sobie, że już dawno niczego frywolitkowego nie prezentowałam. Jakiś czas temu zrobiłam taką oto serwetkę. Trochę czekała na usztywnienie. Jestem bardzo dumna, bo jest to moje opracowanie.Oczywiście znając zasoby internetowe może się okazać, że coś takiego już istnieje. Nie obyło się bez prucia i zmian ale jest. Serwetka ma średnicę dłoni. Na kolejny rządek już się nie odważyłam. Mimo ,że taka prosta i że duuużo mi brakuje do mistrzyń tej techniki to bardzo się z niej cieszę.

piątek, 16 sierpnia 2013

co zrobic z lawendy, czyli bukiet w innej odsłonie


Lawendy w tym roku nie miałam za wiele, wystarczyło na dwa maleńkie bukieciki (choć mam nadzieję, że zakwitnie ponownie ) Kiedy wyschła to zaczęła się sypać.  Więc wymyśliłam takie oto zabezpieczenie: po prostu kawałek szyfonu czy też tiulu, wstążeczka i z powrotem do szafy .

środa, 14 sierpnia 2013

Mój pierwszy raz...

...na strzelnicy LOK-u. Na rowerze to jakieś 20 min od mojego domu, ale postrzelać byłam po raz pierwszy w życiu. Tak na prawdę miała strzelać tylko młodzież czyli córka i bratanek męża. Ja miałam tylko to dokumentować to historyczne wydarzenie... Jednak pan Józef potrafił mnie zachęcić do strzelania. Nie musiał się bardzo wysilać. Przekonałam się, że broń lekka nie jest i nie jest to takie proste. To tarcza z mojego pierwszego strzelania z 25 metrów na leżąco. Pierwsze dwa strzały poszły Panu Bogu w okno. Trzeci, nawet nie wiedziałam kiedy nacisnęłam spust, kolejne dwa trafiły w papier po niżej tarczy (prawy, dolny róg). Kolejna seria trafiła w tarczę, nie licząc jednego.
Teraz będę inaczej patrzeć na sportowców uprawiających strzelectwo.

Efekt mojej pracy dokumentacyjnej całego wydarzenia.

sobota, 10 sierpnia 2013

lato...



Tegoroczne nasturcje oddychają po upałach. Wczoraj przeszła burza, a w nocy poprawiło. Dziś jest 15 stopni, a dwa dni temu było 36! Rozgryzałam zawiązki nasion. Mają ostry smak. Słyszałam ,że mogą być zamiennikami kaparów.
Przy tych upałach zrobiłam nowy zakwas na chleb. Zapracował szybko. Czytałam, że może pachnieć owocami, no i pachnie - bananami !Zakwas robiłam z mąki żytniej 720 i otrąb żytnich. Nie miałam mąki 2000. Piekłam już z niego chleb ale nie jest tak wyruszany jak ze starego. Jest bardziej zbity. Mam nadzieję ,że za jakiś czas się poprawi.
No i jak dobrze być na urlopie!
Chusta, małymi kroczkami idzie do przodu, po woli, nie na akord, jak to Ata powiedziała.
Dziękuje za odwiedziny.

środa, 7 sierpnia 2013

porwać sie jak szczerbaty na suchary


Oj , dawno mnie tu nie było, znaczy się nie pisałam, bo na wasze blogi zaglądałam.
Już od dawna wiem, że przydał by mi się rozpinany sweterek i szydełkowa, letnia bluzeczka. Całkiem niedawno odkryłam, że chusta też by się zdała. Ale wena mnie opuściła, zresztą szydełkowej odzieży nie robiłam nigdy.
Aż zobaczyłam u Terry schemat na chustę. Tereska jest mistrzynią w tej dziedzinie. Możecie mi wierzyć. Spodobała mi się, jest dość prosta w wykonaniu. Postanowiłam iść za ciosem i na gorąco sprawdzić w posiadanych wełenkach czy mam coś odpowiedniego do dziergania. Znalazłam 2 kulki wrzosowego demobilu. Razem jakieś 20 dkg. Nie miałam pojęcia czy będzie dość, ale chyba wystarczy.  W prezentowanym kawałku zrobiłam już trzy błędy. Dwa skończyły się pruciem, jeden, hmm " olałam" , uznałam, że i tak go nie będzie widać. Wniosek? Często oglądać to co się już zrobiło.
 A dlaczego mowa o szczerbatym? Bo po tym kawałku nadgarstek mi się odzywa, chyba zła pozycja przy pracy....
Dziękuję, że u mnie bywacie i pozostawiacie po sobie literki.