niedziela, 24 lutego 2013

frywolitkowe gatki na świecę

Jako, że nie potrafię ozdobić świece  metodą serwetkową to musiałam zrobić metodą, którą potrafię.
Sięgnęłam po wzór, którym już kiedyś robiłam takie gatki (Marysiu dziękuję!) i wiedziałam, że generuje on u mnie wiele pomyłek, a co za tym idzie wiele prucia. Jedną pomyłkę zauważyłam jak już było za późno i stwierdziłam, że mimo wszystko spróbuję dokończyć pracę powielając ten błąd. Efekt jest taki, ze opaska wyszła za luźna i konieczny będzie zakup grubszego wsadu.
Pozdrawiam kolejne obserwatorki i dziękuję za pozostawione słowa...

poniedziałek, 11 lutego 2013

dlaczego powstał Gutek-Glutek IV vel Gizmo oraz podziękowanie


Ano dlatego,że moja siostrzenica miała urodziny !
Zastanawiałam się jaki prezent sprawi jej radość. Jest na etapie Monster High i lubi róż oraz fiolet.
Przypomniało mi się o strasznych poszewkach Aty (mam nadzieję,że nie masz mi tego za złe)
Projekt Gutka-Glutka IV vel Gizma zrobiła osobista córka. Ja tylko szukałam polaru w określonym odcieniu różu (udało mi się znaleźć idealny , a miałam 8 min czasu na to!!!) Glucio przyszył się do mięciutkiego polaru, więc w całości jest mięciutki i przytulaśny. Oczy i jeden ząb ma wypukły ale na zdjęciu tego nie widać. Tył poszewki jest różowy, a zapinający guzik to też taka straszna facjata (ostatni ze starych zapasów).
Poszewka ma wymiary 40x40 ,a prezentowana jest na mniejszej poduszce więc dlatego nie leży jak ulał.
Szkoda,że nie słyszałyście tego perlistego śmiechu jak  Gizmo został rozpakowany i przytulony!!!

Dziękuję ci Aniu za przesyłkę i za to, że pamiętasz. Dalej wyślę dopiero wiosną. Niemniej ciekawe są te znaczki, podobają mi się z malarstwem dawnych mistrzów oraz z widokami miasta
Dziękuję Ci za jakże piękną kartkę !!! Nie masz pojęcia jaką radość mi sprawiły te ptaszki !!!


czwartek, 7 lutego 2013

narciarskie opowieści

Zastanawiałam się, czy o tym napisać ale może warto. Mogło się to wydarzyć wszędzie.
      Otóż jakiś czas temu byłam z rodzinką na nartach. Przypadkowo trafiliśmy na zupełnie nowy stok. Raczej stromy niż łagodny. Pierwszy wyjazd na górę i jaki widok? Ano ratownicy kończą robić z jakiegoś pechowego narciarza zgrabny kokon. Myślę sobie, "oj trzeba uważać !"
 Udało mi się kilka razy bezpiecznie zjechać na dół aż do przedostatniego razu . Otóż nagle znalazłam się na śniegu, a dlaczego? Ano jadący za mną narciarz zrobił sobie ze mnie parking. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo takie rzeczy się zdarzają gdyby nie to, że gramoląc się z powrotem na nogi poczułam od niego alkohol. I zaraz myśl,  on pił , a mnie nie boli stłuczone kolano. Jemu się opłaciło pić, mnie nie za bardzo.....
A może gdyby nie pił to nic by się nie wydarzyło?
A wtedy nie byłoby tematu na wpis....
ale czy o to chodzi?