czwartek, 9 lipca 2009

Spotkania i powroty

Wczoraj razem z mężem jechaliśmy po córkę. Przez dziesięć dni była na obozie jeździeckim. Zdobyła nowe umiejętności i wypoczęła. Była zadowlona z pobytu, ale i stęskniona. Po drodze wiedzieliśmy Barszcz Sosnowskiego. Była to okazja poinformowania dziecka jak niebezpieczna to roślina. Wydawałoby się, że Polska to nie las amazoński i groźnych roślin tu nie ma, a jednak ta roślina może wywołać poważne oparzenia. Niektóre okazy były naprawdę dorodne. Jedna z roślin rosła pomiędzy brzozami i wcale od nich nie odstawała gabarytami. Ze trzy metry wysoka, a szeroka tak, że we dwie osoby by jej nie objął. I kto by pomyślał, że dar Wielkiego Brata tak dobrze się będzie miał w naszym kraju. Mimo zniszczenia doświadczalnego pola rośliny się rozsiały i mają się całkiem dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz