Wczoraj z aparatem na mały spacer wyszłam. Oto co potrafi woda: deszcz i śnieg oraz temperatura w okolicy zera.
Wyżej owoc głogu.
Tu gałązka dzikiej gruszy.
A tu zimowa koronka.
Po oglądnięciu tych cudów przyszedł czas na prozę życia. Czułam się jak lodołamacz, no może nie arktyczny, ale trzeba było przygotować drogę tak aby samochód mógł wyjechać. Uroki mieszkania na samym końcu uliczki...
Wczoraj gołoledź, a dziś sypie, sypie, sypie......
wspaniale to wyglada :)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia... :-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne fotografie!
OdpowiedzUsuńAleż udało Ci się pięknie uchwycić cuda natury. I ta lodowa koroneczka. Super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!