sobota, 20 lutego 2010

wypoczynkowa sobota

Tydzień w pracy ciężki, piątek zakonczony "mocnym" akcentem- wizytą u stomatologa.W zasadzie miała to być tylko wizyta kontrolna, ale pan doktor tak dlugo szukał aż znalazł małą dziurkę do załatania. Bardzo mi się podoba jak mówi :" już kończę" albo :" jeszcze tylko chwilkę",lub "jeszcze jeden raz". Nie macie pojęcia jak to człowieka uspokaja...
Kolejnym etapem piątku była pomoc serwisowi narciarskiemu w osobie małżonka w przygotowaniu nart na dzisiejszy wyjazd. Bo po raz pierwszy tej zimy udało nam się wyjechac na narty. Jestem szczęśliwa, tylko strasznie "dziwnie" mi sie teraz chodzi.Oj bolą nóżki, bolą...
Warunki : mgła, padający marznący śnieg,+1 stopień celcjusza, nieco lodu i mokrego śniegu. Trochę śmiesznie wyglądałam w kurtce pokrytej warstwą lodu. No i ani jednej wywrotki. Ale warto było.
Ruda więc sama siedziała w domu w towarzystwie Anciocha-niebieskiego zająca. Sporo urosła za te kilka miesięcy. Śmiejemy się,że jak się na podłodze wyciągnie to jest to kot na metry- jak jamnik.

2 komentarze:

  1. Śliczna Ruda! Trzeba było wziąć kocurkę za pazuchę i z nią szusować ;-)
    Mniej lodu byś miała na kurtce od kociego ciepełka :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękna kotka! I jaka szczupła! Mój kocur ma też dobry metr...w obwodzie;)

    OdpowiedzUsuń