albo coś co tak nazywać się nie powinno. Początek był fajny, to ten biały pięciobok w środku ale im dalej tym...wrrrrr.Tkaniny atlasowe, gładkie, śliskie o podobnej grubości, jednak nie identycznej.Włącznie ścinki. Nie wiem czy to dla mnie. Ściągnięcia to wina i zbyt ciepłego żelazka i cienkiej tkaniny, znaczy się moja. Tylko co teraz z tym zrobić?
Powiem wow! Bardzo ciekawy układ i kolorystyka- dokładnie takie jak lubię. Przyznam że na początek trudny materiał wybrałaś. Nie wiem jakie przeznaczenie masz dla tej pracy- ja zrobiłabym poszewkę i może wkład w środku jakoś optycznie zmniejszy te marszczenia. Poza tym jak mówi przysłowie " mądry nie skrytykuje bo go będzie wstyd , a głupi pomyśli że tak musi być" :) Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMój jedyny patchwork z prostych elementów, a wyglądał duuużo gorzej niż ten Twój. Może jakiś woreczek z niego?
OdpowiedzUsuńZnajoma szyje paczłorki to przypina materiał do papieru i szyje z papierem - nic jej się nie marszczy a papier później ładnie odchodzi
OdpowiedzUsuńtrudny, wręcz bardzo trudny materiał jak na poczatek.... śliski, uciekający...
OdpowiedzUsuńSpróbuj podszyć to ociepliną i przepikować, wtedy te marszczenia trochę się stracą, albo można też jakoś ładnie to udrapować i naszyć na inny materiał, wtedy marszczenia w ogóle nie będą widoczne...
Dodam jeszcze tylko, że ciekawie to wyglada i ładna kolorostyka tkanin:)