wtorek, 24 lipca 2012

historia powstania kolejnego pokrowca ...


...na niewielki sprzęt. Tzw. markowy sprzedawca nie zawarł w opakowaniu pokrowca, a przechowywanie sprzętu w styropianie jest cokolwiek nieporęczne, więc trzeba było coś wymyślić.
Z czego będzie wierzch pokrowca wiedziałam od razu, bo została jeszcze druga nogawka ze spodni, które zostały przerobione na etui na suszarkę do włosów. Kolejna sprawa to co do środka ? Sama podszewka ....
hmm , za wiotkie, ocieplina w środek, za sztywne. Stwierdziłam jednak, że nic innego nie wymyślę i już miałam nożyczki w dłoni, już "ciach" miało być, gdy rozległ się gong w drzwiach. Przyszedł gość, koniec szycia. Jednak odczekanie ma swoje plusy, bo przypomniało mi się o welurowych spodniach, z których wyrosło moje dziecko. Tkanina jest miękka, struktura przypomina sztruks, a kolor też akuratny.
Zamówienie było takie : bez ozdób. Jak to mówią "naś klient, naś pan". Jednak udało się przekonać klienta to jednej , słownie jednej, czerwonej kokardki. Argument był prosty, dla odróżnienia przyszłej zawartości kieszonki.  Więc dla wygody.

5 komentarzy:

  1. Śliczny woreczek :) a skoro jeszcze przydatny... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały!Ślę słoneczne pozdrowienia.
    Peninia ♥

    http://peniniaart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pokrowiec rzecz przydatna - nie da się ukryć, a wykorzystanie nogawek spodni bardzo pomysłowe :) Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł świetny :)) Woreczek prezentuje się super :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj!
    Sympatyczny :-). Ja również często wykorzystuję do szycia rzeczy, z których wyrosły moje Córki.
    Dziękuję za wizytę na moim blogu i za udział w candy
    Z pozdrowieniami
    Monika

    OdpowiedzUsuń