Przyszła sobota i okazało się ,że konieczny jest prezent. Hmmm... co my tu w domku mamy.....
- gruba sól - jest
- lawendowy susz - jest
- lawendowy olejek - jest
- szklany pojemnik - jest
- rafia - jest
No to mamy lawendową sol do kąpieli .
- kilka rodzaju lnu - jest
- lawendowa tkanina - jest
- batystowa tkanina - jest
- nici - są
- kwiatek wydziergany szydełkiem do związania woreczka z lawendą - jest
- fioletowa wstążka - jest
No to mamy podkładkę z lawendowym aniołkiem i zapachowy woreczek z suszoną lawendą.
Do tego celofan i prezent gotowy.
A, aniołek ma żółte włosy z wełenki, którą córka przywiozła z kolonii. Tam była peruką dla słoneczka w przedstawieniu. Szkoda jej było aby trafiła do kosza. Czyżby "przyda się " było dziedziczne?
No i widzisz jaka z Ciebie pomysłowa Babka :)
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli Kasiu :)
Gratuluję pomysłów i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńgratuluję, wybrnęłaś na piątkę z plusem!:)
OdpowiedzUsuńNiesamowita kreatywność! No i fajnie mieć w domu tyle przydasiów, żeby w każdej chwili móc stworzyć coś pięknego;)
OdpowiedzUsuńnormalnie wymiękłam... cudny prezent wymyśliłaś w mgnieniu oka
OdpowiedzUsuńNo proszę! To się nazywa kreatywność!
OdpowiedzUsuńI gratuluję córci - chomicza natura bywa jak widać bardzo potrzebna w każdej sytuacji ;-)