Ostatnie jesienne kwiaty, w jesiennym słońcu....
oplecione babim latem.....
Marcinki. Ciekawe jest to, że tych fioletowych z roku na rok jest mniej, stają się po prostu białe. Takie też są piękne.
Jesienny gość, mały jeżyk. Muszę stwierdzić,że całkiem szybki z niego biegacz. Jak przybył niespodziewanie tak i niespodziewanie poszedł w swoją stronę.
Ogród wygrabiony z liści, zielonych, rudych, brązowych. Pytanie na jak długo? Odpowiedź: do kolejnego przymrozku. Jeszcze trawa jest zielona,a w niej czerwienieją jabłka. Nie ma ich wiele, ale są spiżarnią dla wielu ptaków. Widać,że im smakują. Z takiego dziobanego jabłka niewiele zostaje. Niech im na zdrowie idzie
U mnie też kwitną marcinki - wczoraj zerwałam pęk do suszenia. Wspaniale, że udało ci się zrobić zdjęcie jeżowi - gratulacje.
OdpowiedzUsuńU mnie na Kaszubach niestety już wszystko pomarznięte. Nawet wino na domu całkowicie straciło liście. Teraz też już mrozi. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńa marcinki to astry??? bo ja mam czerwone :)szkoda ze jeza nie mozna przytulic :) :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam marcinki
OdpowiedzUsuńa jeżyk słodki.
Pozdrawiam
Te kwiatki są śliczne, też mam w ogródku, w dwóch odcieniach fioletu...tylko u nas nazywa sie je "jadwiżki"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękne zdjęcia-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTak...marcinki to astry wieloletnie. Piękne zdjęcia i ciekawie u Ciebie. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń