Zdecydowałam się na filc. Po raz pierwszy pracowałam z tym typem tkaniny. ( Jak prowadzę tego bloga to coraz częściej używam zwrotu "po raz pierwszy" ciekawe....) Nie było łatwo przenicować kończyny. Ale ostatecznie udało się go ukończyć, choć wprowadzałam zmiany w trakcie szycia. Osobisty małżonek udzielił mi dobrej rady, zwrócił uwagę na pewien szczegół. I tu widać jak ważne jest czyjeś spojrzenie z boku.
Olinek siedzi oparty o jaśka, którego poszewkę na maszynie osobiście wyhaftowałam. Schemat haftu , z małą moją modyfikacją, pochodzi z zasobów rodzinnych.
Przytulanka jest mięciutka. Teraz będę czekała w niepewności na ocenę przyszłej właścicielki. Wiadomo, że dzieci są szczere i znają wygląd bohatera w najmniejszych szczegółach. Szyjąc ją cały czas miałam na uwadze aby dziecku się spodobało. Mama twierdzi ,że odpowiada rysunkowemu oryginałowi.
Zdjęcia nie oddają kolorów, niestety. Faktycznie są mocne, intensywne, wyraźne ale nie męczą oczu.
Nie wiem ile ma wzrostu bajkowy Olinek ale mój ma jakieś 40 cm.
ale super .fajnie ci wyszedl ,wyglada na taki slodki.i filc to mila przytulanka ciepla,cieply matrial.
OdpowiedzUsuńJaki słodziak:) Na pewno się spodoba, bo widać, ile serduszka włożyłaś. Koniecznie daj znać, jak przeszedł dziecięcy test. Jak dla mnie jest na szóstkę!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak rzadko zaglądam i milczę uparcie. Ale myślę o Tobie!!!
Ściskam mocno***
Olinek jak z bajki :D, powinnaś juz sie przygotować na zrobienie Zolinki ;) bo na pewno sie spodoba :D
OdpowiedzUsuń