a mianowicie racuszki z kwiatów bzu czarnego. Tu prezentowane bez kołderki z cukru pudru.
Ciasto wykonujemy z mąki ,mleka, jajka, soli, odrobiny gazowanej wody. Smak jedyny w swoim rodzaju.
Haft na ścierce to haft maszynowy. Wzór pochodzi z przedwojennej Przyjaciółki.
Uwielbiam, każdego roku jest to jakiś moment przełomowy, od którego zaczyna liczyć się czas po, podobno to danie bliskie jest Cieszynowi. Do moich racuchów dodaję białko w postaci ubitej, rewelacja hel.
OdpowiedzUsuńZapach kwiatów czarnego bzu kojarzy mi się bardzo miło, a nigdy bym nie wpadła żeby z nich zrobić racuszki!
OdpowiedzUsuńTak się złożyło, że w tym samym czasie co Ty czarnym bzem się zajmowałam. Tylko ja o nim na swoim blogu pisałam, a Ty smakołyki(mam nadzieję) przygotowałaś.
OdpowiedzUsuńTeraz mi tu piszesz , a w niedzielę widziałam tyle kwitnącego czarnego bzu , szkoda ,że sobie nie zerwałam na obiad .
OdpowiedzUsuńJeżeli tak smakuje jak pachnie to "niebo w gębie".
Pozdrawiam Yrsa
też lubię, podobnie jak akację, robiłaś? pycha!
OdpowiedzUsuńA ja właśnie piję sok z kwiatów czarnego bzu a tu takie racuszki świetne. Sok kupny, choć swego czasu sama robiłam z owoców, i całe torby targaliśmy rodzinnie wespół zespół z parku do domu a potem warzyłam w sokowniku i mieliśmy co pic podczas jesienno-zimowych przeziębionek.
OdpowiedzUsuń