niedziela, 17 października 2010

jesienny wpis

                                              Ostatnie jesienne kwiaty, w jesiennym słońcu....
                                                               oplecione babim latem.....
Marcinki. Ciekawe jest to, że tych fioletowych z roku na rok jest mniej, stają się po prostu białe. Takie też są piękne.

Jesienny gość, mały jeżyk. Muszę stwierdzić,że całkiem szybki z niego biegacz. Jak przybył niespodziewanie tak i niespodziewanie poszedł w swoją stronę.
Ogród wygrabiony z liści, zielonych, rudych, brązowych. Pytanie na jak długo? Odpowiedź: do kolejnego przymrozku. Jeszcze trawa jest zielona,a w niej czerwienieją jabłka. Nie ma ich wiele, ale są spiżarnią dla wielu ptaków. Widać,że im smakują. Z takiego dziobanego jabłka niewiele zostaje. Niech im na zdrowie idzie

8 komentarzy:

  1. U mnie też kwitną marcinki - wczoraj zerwałam pęk do suszenia. Wspaniale, że udało ci się zrobić zdjęcie jeżowi - gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie na Kaszubach niestety już wszystko pomarznięte. Nawet wino na domu całkowicie straciło liście. Teraz też już mrozi. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a marcinki to astry??? bo ja mam czerwone :)szkoda ze jeza nie mozna przytulic :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam marcinki
    a jeżyk słodki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Te kwiatki są śliczne, też mam w ogródku, w dwóch odcieniach fioletu...tylko u nas nazywa sie je "jadwiżki"
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak...marcinki to astry wieloletnie. Piękne zdjęcia i ciekawie u Ciebie. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń