Zaległość pokazuję, mianowicie skromny bukiet z liści tulipanowca.Jakoś z tulipanowca lepiej mi się je wije. Dodatkowo liście dają efekt, jakby róże były ze skóry.No i jakoś mi się rozeszły i tylko pięć zostało. Trawy zerwane latem i ususzone w miotle. Znaczy się wetknięte w brzozową miotłę. Utrzymały kolor i pokrój.
Kolejna wersja frywolitkowej gwiazdki już na ukończeniu i chyba nie będzie to ostateczna.
Aaaaaaaaaaaa.... piszesz zaległości, bo tak myślałam gdzie Ty jeszcze takie ładne liście zerwałaś!
OdpowiedzUsuńbardzo ładne róże... i kształty i kolory super :)
OdpowiedzUsuńŚliczny bukiet. Róże cudowne!
OdpowiedzUsuńŚlę ciepłe listopadowe pozdrowienia z uśmiechem serca*
Peninia ♥
http://peniniaart.blogspot.com
nostalgicznie sie zrobilo
OdpowiedzUsuńMój małżonek próbował mnie uczyć robić takie różyczki, ale za drewniane łapy mam :)
OdpowiedzUsuńBukiecik bardzo ładnie się prezentuje. Widziałam wiele takich bukietów, ale w Twoim te różyczki są wyjątkowo ładne, to zapewne za sprawą liści z których je robiłaś. Nadrobiłam dziś zaległości u Ciebie i jak zwykle zachwyciłam się frywolitkowymi śnieżynkami. Są cudne. Dziękuję za odwiedziny w Zaciszu i pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńWitaj! :) bardzo by mi było miło gdybyś dołączyła do nas na linkowej imprezie, wszystkie blogerki diy, wnętrzarskie, kulinarne itd mogą wrzucać linki do swoich najciekawszych postów dzięki czemu inni odwiedzający będą mogli je obejrzeć. Zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńwww.speckled-fawn.blogspot.com