czwartek, 6 grudnia 2012

jak się człowiek spieszy...

... to wiadomo kto się cieszy. Kończyły mi się białe nici, wpadłam więc do pasmanterii i proszę o biały kordonek. A pani pyta jaki, bo mają ariadnę. No fakt do tej pory nie mieli. Mówi, że panie biorą do frywolitek. Pokazała mi motek, a grubość zaprezentowała na wyjętej nitce. Mój wzrok ślizgnął się po numerze ale, że się bardzo spieszyłam ( pociąg PR odchodzi punktualnie !!! ) to grubość wydawała mi się akuratna. Dopiero jak musiałam nawlec igłę zaczęły się schody. Przeczytałam dokładnie co producent napisał , no i okazało się , że to 5 ! No to prezentuję jaka jest różnica w tych samych frywolitkach ale wykonanych różnymi grubościami. Wielkie odkrycie to nie jest, sama zaś mam mieszane uczucia co do urody dzieł z grubych nici.

5 komentarzy:

  1. kasi ze tak owiem moi okiem roznicy niewidze wszystkie 3 piekne . a te duze to nawet bardziej mi sie podobaja

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekne sa, jak platki sniegu.
    Czy moge sobie zamowic kilka u Ciebie? bede miala sniezynki na palmie:)
    Nie cierpie tego chinskiego dziadostwa.
    Wiem,ze trzeba czasu, moze byc za rok:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a co Ci się w nich nie podoba? Ładnie się prezentują i małe i duże!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przejmuj się, płatek śniegowy płatkowi nie równy...;)
    Ja sama frywolę tylko aidą i to 20, choć i 30 mi się zdarza ale... poprzez roztargnienie kupiłam kiedyś dwa razy nr 10 choć za każdym razem szłam kupić 20 :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wszystkie podziwiam, z zerówki też by fajnie Ci wyszły, rewelacja!

    OdpowiedzUsuń